Rynek pracy w Polsce zmienia się szybciej niż kiedykolwiek. Coraz więcej osób staje przed wyborem: zostać na etacie czy spróbować sił w jednoosobowej działalności gospodarczej (JDG). Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy - różnią się nie tylko wysokością zarobków 'na rękę', ale także podatkami, urlopami czy bezpieczeństwem socjalnym.
Jak budować procesy, rozwijać zespoły i realnie wpływać na skalę działania firmy, gdy zakres odpowiedzialności wykracza poza utarte schematy? Dzmitry Tarashkevich, Head of TechOps Department w SOFTSWISS, opowiada o swojej ścieżce kariery, kluczowych decyzjach oraz o tym, co naprawdę go motywuje w pracy. Na końcu artykułu Aleksandra Ośko, doradca zawodowy i coach ds. komunikacji międzykulturowej, przedstawi analizę strategii kariery bohatera wywiadu oraz praktyczne wskazówki, jak można je zastosować w rozwoju zawodowym.
Założenie strony internetowej przestało być czasochłonnym zadaniem zarezerwowanym dla programistów. Dzięki nowoczesnym technologiom i intuicyjnym narzędziom takim jak kreator stron możesz uruchomić profesjonalną witrynę w zaledwie kwadrans, bez znajomości kodowania czy skomplikowanej konfiguracji technicznej.
Połączenie pracy zawodowej z odkrywaniem nowych zakątków globu to dla wielu osób definicja idealnego stylu życia. Jeszcze niedawno taka wizja wydawała się odległym marzeniem, dostępnym tylko dla nielicznych. Dziś, dzięki rozwojowi technologii i zmianom na rynku pracy, staje się coraz bardziej realną opcją.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Bądź na bieżąco z rynkiem pracy
Wysyłając formularz akceptujesz regulamin
Irlandczycy zapytani o sytuację ekonomiczną i perspektywy zatrudnienia, okazują się być jednym z najbardziej pesymistycznych narodów Unii Europejskiej. Jeszcze do niedawna "zielona wyspa dobrobytu", powoli zamienia się w "wyspę bezrobotnych".
Według Eurobarometru, badań przeprowadzanych przez Komisję Europejską, Irlandczycy się obawiają, że w ciągu najbliższych miesięcy sytuacja w ich kraju jeszcze się pogorszy. Aż 90 proc. mieszkańców uważa, że sytuacja jest zła, a narodów, które własną kondycję oceniają jeszcze gorzej, jest tylko sześć. To Hiszpanie, Litwini, Grecy, Portugalczycy, Węgrzy i Łotysze.
- Młodzi ludzie są praktycznie bez szans na kupienie mieszkania. Ci, którzy zrobili to przed kryzysem, teraz załamują ręce, gdy okazuje się, że wartość ich nieruchomości spadła o 50 proc. Żeby jakoś zmniejszyć wydatki, przerzucają się na zakupy w najtańszych sieciach handlowych, a o weekendowych wyjściach do pubu, tak charakterystycznych dla naszej kultury, większość stara się nawet nie myśleć - mówi Ciaran O’Brien, nauczyciel języka irlandzkiego.
Z drugiej strony, Irlandczycy potrafią oddzielić to, co dzieje się w gospodarce, od życia prywatnego. W tym samym badaniu Eurobarometru uplasowali się w czołówce narodów najbardziej zadowolonych ze swojego życia pozazawodowego.
- Nie jest tak źle, jak wskazywałyby statystyki. Może faktycznie każdy trochę bardziej zwraca uwagę na wydatki, ale nadal chodzę do kina i jeżdżę na wakacje. Najbardziej na kryzysie ucierpieli ci, którzy mieli najwięcej, albo, którzy liczyli, że najwięcej zyskają. Dwoją się teraz i troją, co zrobić z gigantycznymi kredytami na nieruchomości niewarte swojej ceny - zauważa Brendan Maloney, były sportowiec, obecnie barman w jednym z dublińskich pubów.
319 nowych bezrobotnych dziennie
To, co może cieszyć mieszkańców słynącego z pubów kraju, to spadek cen piwa. - Przed kryzysem ceny wahały się w okolicach 6 euro za kufel. Dziś spadły średnio o 2 euro, a zdarzają się miejsca, gdzie można napić się złotego płynu za 3, a nawet 2,5 euro - zauważa Donald O’Brien, mieszkający w centrum Dublina. Jednak nawet przy tak atrakcyjnych cenach lokale świecą pustkami. Jednej trzeciej restauracji grozi upadek w najbliższych sześciu miesiącach, a 80 proc. z nich działa z stratami. Pracownicy tego sektora cieszą sie za to jednymi ze najwyższych zarobków w Europie - to wciąż aż 9,32 euro za godzinę (w Wielkiej Brytanii 5,38 euro, w Hiszpanii 1,93 euro).
Dane ekonomiczne nie nastrajają pozytywnie. Przy około 4,4 mln obywateli Irlandia miała w styczniu zarejestrowanych około 436 tys. bezrobotnych. Daje to 12,7 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców pozostających bez pracy - najwyższy odsetek od 1995 r. Jeden na trzech mężczyzn w wieku od 21 do 24 lat jest na zasiłku, a statystyki mówią o 319 nowo rejestrujących się dziennie. Gdyby nie 60 tys. młodych ludzi, którzy wyemigrowali za pracą do Wielkiej Brytanii, Australii czy Kanady, liczba bezrobotnych byłaby jeszcze wyższa.
- Na początku 2007 r. pojechałam z moim chłopakiem Aide’im, Walijczykiem, w podróż dookoła świata. Gdy wróciliśmy, akurat zaczął się kryzys. Do dziś nie możemy zamieszkać razem, ponieważ Aide od półtora roku nie znalazł w Irlandii pracy. Widujemy się tylko w weekendy, gdy przypływa do mnie promem - opowiada Aimee O’Donoghue, pracująca w sektorze usług finansowych w Cork.
Dobra strona kryzysu
Ci, którzy uchronili się przed kryzysem, cieszą się ze spadających cen wynajmu mieszkań.
- Pierwszy raz szukałem mieszkania w 2006 r. Popyt był tak duży, że zdarzało się, że zanim dojechałem, lokum było już wynajęte. Teraz można wybierać i przebierać - mówi Aleksander Jakima, ekspert od funduszy inwestycyjnych mieszkający w Dublinie od czterech lat.
Spadkowy trend dotyczy także nieruchomości komercyjnych. W ciągu ostatnich 12 miesięcy koszty wynajmu powierzchni biurowej spadły o około 30 proc. Według danych DTZ Sherry FitzGerald, stolica Irlandii w rankingu najdroższych miast pod względem kosztów założenia firmy przesunęła się z 20. miejsca w 2008 r., na 33.
- Dublin wpadł do koszyka miast oferujących doskonałą infrastrukturę, w atrakcyjnych cenach, jak Amsterdam, Sztokholm czy Kopenhaga - zauważa Peter Waller, dyrektor usług korporacyjnych DTZ Sherry FitzGerald. Niedawno oddział do obsługi regionu Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki zdecydował się otworzyć w Dublinie amerykański Facebook.
Lekcja oszczędzania
Według najgorszego, przedstawionego przez agencję ratingową Standard and Poor’s, scenariusza, na przestrzeni 2009 - 2011 kryzys będzie kosztował Irlandię 50 mld euro.
Ale z drugiej strony, Irlandczycy mogą w pewnych dziedzinach na kryzysie zyskać. Od kilkunastu lat żyjący w dobrobycie, teraz uczą się oszczędzać. I wychodzi im to całkiem nieźle. Czterech na dziesięciu dorosłych jest całkowicie pozbawionych długów, a w kryzysie "na czarną godzinę" odkładają prawie czterokrotnie więcej. Według najnowszych badań Millward Brown Lansdowne, tylko 6 proc. Irlandczyków planuje w najbliższym kwartale zwiększyć swoje zadłużenie, podczas gdy jego redukcję zapowiada aż jedna czwarta badanych.
Poprawa kondycji irlandzkiej gospodarki spodziewana jest w 2011 r., kiedy to według szacunków PKB zielonej wyspy wzrośnie o 3,3 proc. Jeśli do tego czasu Irlandczycy będą oszczędzać, jak zapowiadają, mają spore szanse na szybkie odzyskanie miana "celtyckiego tygrysa".
Źródło: http://www.kariera.pl/
© 1998-2025 JOBS.PL SA. Wszelkie prawa zastrzeżone.